Drifting – dlaczego samochód japoński zrobi to najlepiej

Każdy, kto choć trochę interesuje się motoryzacją lub widział kiedykolwiek film z nią związany z pewnością spotkał się ze słowem drift. Prawdopodobnie nie jest obca też stojąca za nim idea wprowadzania samochodu w kontrolowany poślizg, który może wyglądać niezwykle widowiskowo. Choć wiele osób uznaje dift za amatorskie popisy lub wręcz „wygłupy”, w rzeczywistości jest on prawdziwą dyscypliną sportów samochodowych popularną na całym świecie. Skoro mamy jednak tak popularną dyscyplinę, z pewnością znajdą się też kultowe w jej rozumieniu samochody! Jak zaczęła się historia motoryzacyjnych ślizgów i jakie auta nadają się do nich najlepiej?

Historia driftingu

Drifting to z pozoru stosunkowo młoda dyscyplina sportów samochodowych. Pozory jednak często mylą, co najlepiej obrazuje sam drifting, którego korzenie sięgają lat trzydziestych XX wieku, i włoskiego kierowcy wyścigowego, Tazio Nuvorali, który za kierownicą swojej Alfy Romeo P3 testował drift jako metodę szybkiego pokonywania zakrętów.

Japonia – królestwo drifterów

 

Wymuszone prędkością ślizgi znane były w tym czasie również poza Europą, czego doskonałym egzemplarzem jest legenda japońskiego dryftu, Kunimitsu Takahashi, który Nissanem Skyline 2000 GT-R (potocznie zwanym Hakosuka) dawał pokazy naprawdę pięknej, widowiskowej jazdy. Jego niezwykle szybkie, a zarazem widowiskowe przejazdy były, można rzec, nie do podrobienia, dzięki czemu sam Takahashi został szybko okrzyknięty „Ojcem Driftu”. Jego rodzinny kraj, Japonia, stał się więc tym samym prawdziwą mekką drifterów i krajem, w którym dyscyplina ta rozkwitła niczym ich słynne wiśniowe drzewka.

Drifting szybko przerodził się z specyficznej techniki specjalistów w zabawę dla ulicznych kierowców uczestniczących w nielegalnych wyścigach na stromych, górskich trasach. Poruszając się na pograniczu styku opon z nawierzchnią, amatorzy ulicznych wyścigów dosłownie „wpadali” w zakręty z gazem wciśniętym w podłogę, powodując tym samym widowiskowy i często bardzo niebezpieczny poślizg. Na szczęście w środowisku tego typu wyścigów dominowały wówczas samochody z napędem na tylną oś, które wraz ze swoją „wrodzoną” nadsterownością umożliwiały płynne kontrolowanie pojazdu. Wymuszone nadmierną prędkością poślizgi miały zapewnić osiąganie lepszych czasów w wyścigu, jednak wyniki szybko pokazały, że efektowne ślizgi na wąskich górskich odcinkach służyły raczej samemu widowisku i zwyczajnie „cieszyły oko”.

Od momentu ścinania zakrętów przez Tazio Nuvoraliego do czasu uznania driftu jako legalnej dyscypliny sportów samochodowych trzeba było czekać aż do przełomu lat 80-tych i 90-tych XX wieku. Tu mamy też do czynienia z kolejną ikoną sportu, Japończykiem Keiichi Tsuchiya, który zanim stał się profesjonalistą, skutecznie trenował jazdę po górskich odcinkach w swych rodzinnych stronach. Samochodem, który pomógł mu doskonalić styl i wygrywać w wielu nielegalnych starciach była dziś już kultowa Toyota Trueno AE86 – prawdziwy symbol driftowego rzemiosła.

Klasyki japońskiego driftingu, czyli wszystko o samochodach ślizgowych

Nissan 200sx, którego historia zaczęła się w 1964 roku podczas Tokyo Motor Show, to jeden z ciekawszych przedstawicieli samochodów do driftu. Seria 200sx rozwijała się przez wiele lat, osiągając swój szczyt w latach 1988- 1994 – samochody S13 z tych roczników to właśnie te modele, o które nawet dziś rywalizują koneserzy motoryzacji. Auto od początku posiadało napęd na tylną oś, co przy niewielkiej wadze 1190 kg oraz mocnym silniku wyposażonym w turbosprężarkę dawało znakomite osiągi i ogromną przyjemność z jazdy, a jednocześnie stanowiło doskonałe rozwiązanie dla drifterów. Oprócz rewelacyjnego postępu technicznego, Nissan 200SX w wersji S13 zasłynął też z pięknej, przypominającej pocisk sylwetki, czerwonego lakieru połączonego z czarnymi ramkami i klasycznymi już składanymi reflektorami. To zdecydowanie ikona dyscypliny, ciesząca oczy fanów sportu po dziś dzień.

Kolejnym popularnym wśród drifterów „japońcem” była Mazda RX7 (znana pierwotnie jako Savana), która zdaniem jej twórców miała być swojego rodzaju interpretacją ścigaczy od Ferrari i Porsche, przeznaczoną dla mniej bogatych wielbicieli szybkiej jazdy. W 1963 roku Mazda, jako jedna z wielu marek odkupiła od niemieckiego NSU licencję na produkcję taniego silnika z wirującym tłokiem, znanego jako silnik Wankla. To między innymi dzięki niemu możliwe było wyprodukowanie pierwszej RX-7. Dużym atutem nowej Mazdy była efektowna, aerodynamiczna sylwetka. Konstruktorom udało się osiągnąć tak niski współczynnik oporu powietrza, że RX-7 do dziś uznawana jest za jeden z najbardziej zaawansowanych pod względem aerodynamiki samochodów tamtych czasów. Podobnie jak w Nissanie 200sx, i tu postawiono na chowane reflektory, które nie zaburzały aerodynamiki auta podczas jazdy.

Toyota AE86 to niewielki, niepozorny samochód z Japonii, który za sprawą Keiichi Tsuchiya stał się ikoną motoryzacji i driftu. Jego lekka, dobrze wyważona konstrukcja kryje w sobie niezwykle mocny silnik oraz charakterystyczny już tylny napęd, które w połączeniu dają drifterowi ogromną radość z jazdy. Potencjał drzemiący w modelu produkowanym od 1983 roku szybko przekuł się na sukcesy na torach wyścigowych. Choć Toyota AE86 rywalizowała początkowo wyłącznie w mistrzostwach samochodów turystycznych, szybko okazała się równie skuteczną bronią najlepszych drifterów. Aerodynamiczna i tania w stosunku do rynkowych rywali A86 była przyjazna kierowcy i już nawet w seryjnym wydaniu nadawała się do jazdy bokiem. To jednak jej niezwykła podatność na modyfikacje sprawiła, że samochód stał się modelem kultowym – do komory silnikowej tej niewielkiej Toyoty można wtłoczyć nawet silnik V8!

Na koniec pozostaje nam jeszcze Toyota Supra, która na swój status ikony driftu zasłużyła dzięki występom w filmie „Szybcy i wściekli – Tokio Drift” oraz grach komputerowych „Gran Turismo” i „Need for Speed”. Historia Supry jest ściśle powiązana z innym, równie kultowym modelem marki, a mianowicie Toyotą Celica. Dopiero w roku 1986, gdy Supra zaczęła zupełnie odbiegać od początkowych modeli Celiki, zdecydowano się na stworzenie odrębnej marki sportowej Toyoty. Samochód, początkowo znany tylko w Japonii, szybko zyskał popularność poza granicami Azji. Sama Supra była promowana przez producenta jako luksusowy pojazd o dynamicznej sylwetce. Podobnie jak Celica, Supra to auto wprost stworzone do tuningu, co oczywiście cieszyło drifterów i tym samym wyciągnęło Suprę do ranki klasyka.

Klasyki driftingu dziś, czyli jak ściągnąć rasowego Japończyka do Polski

Wspomniany wcześniej film „Szybcy i Wściekli” to najlepszy dowód na to, że dziś nie produkuje się już tak dobrych samochodów driftingowych – serca wielbicieli sportu wciąż okupują modele produkowane kilkadziesiąt lat temu. Ich ceny są wygórowane, czyniąc samochody bardzo dobrą inwestycją, jednak chyba nikogo to nie dziwi – niewiele modeli jest dziś zachowanych w bardzo dobrym stanie. Najlepszym rozwiązaniem jest import auta z Japonii, co najłatwiej i najkorzystniej zrobisz poprzez firmę specjalizującą się w tego typu przedsięwzięciach. Upewniasz się w ten sposób nie tylko o tym, że transakcja przebiegnie pomyślnie, ale i o tym że dostaniesz najlepszy w zadanej cenie model, który po dopracowaniu i lekkich naprawach będzie lśnił na twoim podjeździe.